IMG_0788Mocno zachęcamy do przeczytania relacji z wolontariatu europejskiego Renaty, która od maja 2017 roku przebywa w Alaverdi, ormiańskim mieście, pracując wolontariacko w organizacji Center for Community Mobilisation and Support.

“Rok 2017 – był dla mnie pełen wyzwań. Po raz drugi w swoim życiu zdecydowałam się podjąć działanie i zmienić kraj zamieszkania. Pierwszy raz kiedy miałam zaledwie 18 lat; zostawiłam rodzinne Wilno i zamieszkałam w Krakowie –  pięknej, starej stolicy. Jestem  związana zarówno z Litwą jak i z Polską z powodu mojej rodziny, zatem osobie z moją tożsamością narodową było dość łatwo włączyć się w krakowskie życie. Po 10 latach, posiadając stabilną pracę i wspaniałych przyjaciół zarówno na Litwie jak i w Polsce, postanowiłam, że 2017 to jest ten rok, rok zmian. Zdecydowałam, że chcę pojechać na wolontariat.Bez żadnych konkretnych postanowień, planów ani kierunku – takie, noworoczne postanowienie. Zapomniałam o nim jak to zazwyczaj się zdarza, aż w marcu dostałam wiadomość od znajomego: “Aplikuj, nie myśl”. Właśnie tak zrobiłam, po kilku dniach zrezygnowałam z pracy, z mieszkania, z obecnego życia. Czas zaczął biec jak szalony od tego momentu. W maju minionego roku przyleciałam do Armenii, do małego miasteczka Alaverdi na cały jeden rok, jak mi się wtedy wydawało, i tak się zaczęła moja EVSowa przygoda.Kaukaz wydawał mi się dobrym kierunkiem, ze względu na wspólną historię w Związku Radzieckim oraz znajomość języka rosyjskiego. Nie myliłam się, gdyż wlałam się w otoczenie w mgnieniu oka. Oczywiście wszystko z pomocą organizacji, w której pracuję – CCMS, którzy od pierwszego dnia ciepło mnie przyjęli. CCMS przyjmuje EVS wolontariuszy już od 2013 roku, także wiedziałam, że jest to sprawdzona instytucja. Szczególnie, że moja koordynatorka Anna jest ex-wolontariuszką, która została w Alaverdi i kontynuuje współpracę z organizacją dotychczas. Już pierwszego dnia młodzież zorganizowała imprezę powitalną, gdzie nakłonili mnie do tańca krakowiaka, co przełamało pierwsze lody.
Od tego czasu minęło już 10 miesięcy, czasami było z górki, czasami pod górkę. Natomiast
każde przeżycie jest cenne, nawet te trudne. Ludzi, których poznałam, miejsca, które zobaczyłam oraz doświadczenie, które zdobyłam na zawsze pozostanie bliskie memu sercu. Praca z młodzieżą nauczyła mnie przyjmowania nowych wyzwań oraz otwarcia na świat. Z czasem zaczęłam realizować własne inicjatywy. Zapraszałam wolontariuszy przebywających obecnie na Kaukazie, by poprowadziły warsztaty albo jakieś zajęcia dla mojej młodzieży. Dzięki współpracy z organizacją WorldVision zaczęłam prowadzić zajęcia nauczających przedsiębiorstwa społecznego. Przez ten czas udało mi się także zorganizować kilka mniejszych wydarzeń, takie jak piesze wędrówki z innymi wolontariuszami z Kaukazu, Halloween oraz spotkanie bożenarodzeniowe. Dzieciaki i
młodzież z Alaverdi wciąż pozostaje trochę „zaniedbana”. Kontakt z EVSami zapewnia im na pewno sporo rozrywki, jednak przede wszystkim stałam się dla nich również oknem na świat.
Głównym osiągnięciem mojego pobytu są zajęcia z języka angielskiego, które nadal cieszą
się rosnącym zainteresowaniem. Młodzież różnego wieku zbiera co najmniej 2 razy w tygodniu, żeby się uczyć języka. Jest to podwójne wyzwanie, gdyż zajęcia prowadzę po rosyjsku. Ulubioną metodą nauki jest śpiewanie popularnych piosenek po angielsku. Ostatnio zebrała się nowa grupa, gdzie zbierają się dzieciaki około 10 lat ze swoimi mamami, które też chcą się uczyć angielskiego ze swoimi latoroślami. W ramach lekcji uczymy się nie tylko języka, ale także kultury europejskiej oraz szeroko pojętej popkultury. Muszę przyznać, że poczułam prawdziwe powołanie prowadząc te lekcje.
Armenia jest pięknym krajem z bardzo skomplikowaną historią oraz przepiękną górzystą
przyrodą. Oczywiście nieodłączną częścią EVSu są podróże oraz poznanie kraju i kultury.
Najbardziej popularnym środkiem przemieszczania się wśród wolontariuszy jest stopowanie. Właśnie przemieszczając się na stopa poznaje tubylców i ich historie. Kaukaz słynie ze swojej gościnności oraz bardzo ciepłego stosunku do obcokrajowców, co pozwala na dotarcie do sedna kultury ormiańskiej. Nikt nie zostawi cię w potrzebie, a na dodatek zaproszą do domu na ormiańską kawę, czy pokażą najpiękniejsze miejsca w okolicy.
W ramach swojego EVSu zaczęłam naukę języka ormiańskiego. Początki (i nie tylko) nie
były łatwe, szczególnie, że "dziękuję" po ormiańsku to “shnoraakalatyun”. Przez trzy miesiące udało mi się nauczyć około 200 słów, które nie przypominają niczego, wiersza Vahan Teryan’a oraz alfabetu ormiańskiego, który został stworzony przez Mashtotsa w 405 roku i sporo odbiega od znanych znaków na starym kontynencie. Muszę przyznać, że język ormiański jest kluczem dla każdego Ormianina, gdyż mają do niego olbrzymi szacunek i do osób, które podejmują próbę nauczenia się niego.
Zostały mi 2 miesiące do końca wolontariatu i jeszcze raz chciałabym podkreślić, że nie
wiem kiedy ten czas minął. Wiele się tutaj nauczyłam i poznałam, już nie wspominając o ludziach, którzy pozostaną mi bliscy już na zawsze. Zawsze się uśmiechałam jak ludzie mówili, że EVS zmienia człowieka, a teraz sama jestem w stanie stwierdzić, że to jest przygoda życia.”

IMG_1512  IMG_0788 IMG_0240 IMG_0651 IMG_0788