Jedenaście miesięcy w Szwecji, minęło mi zdecydowanie szybciej niż każde inne jedenaście miesięcy spędzone w Polsce. Wyjechać do Szwecji chciałam już od dawna, długo szukałam różnych rozwiązań i ofert jak spróbować takiego wyjazdu, jednak dopiero oferta European Solidarity Corps, którą znalazłam, była dla mnie strzałem w dziesiątkę. Dużo osób odradzało mi samotny wyjazd do obcego kraju oraz było sceptycznych co do całego projektu, ale mój zapał i radość nie gasnęły. Mój projekt w dużym skrócie miał w pierwszej kolejności nauczyć mnie podstaw technologii, tak by móc później przekazać tą wiedzę dzieciom oraz młodzieży. Sam projekt docelowo skierowany jest dla dwójki osób, które mieszkają razem w mieszkaniu usytuowanym niedaleko miejsca pracy.

Örebro, w którym kończę odbywać swój prawie roczny projekt, w porównaniu do stolicy kraju jest miastem raczej małym. Centralny punkt na pewno stanowi tu zamek. A do innych wizytówek miasta należą: wieża ciśnień – Svampen oraz stara część miasta – Wadköping, pełna urokliwych domków, muzeów i wystaw. Część osób, które poznałam, mieszkając tu od urodzenia twierdzi, że to miasto można zwiedzić w jeden dzień. Z jednej strony to prawda, ale miasto to ma również wiele nieoczywistych atrakcji, instalacji i zabytków, które potrafiłam odkrywać nawet po kilku miesiącach mieszkania tu. Örebro, oraz miasta i miasteczka okoliczne znajduję się w tej części Szwecji, w której dominują lasy i jeziora, także fani spędzania czasu na łonie natury na pewno będą tu szczęśliwi. Fani pływania mogą znaleźć tu największy park wodny w północnej Europie – Gustavsvik, oraz dużą ilość, jezior, akwenów wodnych, w których można latem pływać. Ja mieszkałam dwie minuty pieszo od basenu, który został otwarty na okres lata i w ciągu dnia często słyszałam bawiące się tam dzieci mieszkające w okolicy. Örebro jest miastem płaskim, dlatego można spotkać tu mnóstwo rowerzystów. Ja też miałam to szczęście otrzymać rower od organizatorów projektu.


Na pewno dużą zaletą w tym kraju, jest znajomość języka szwedzkiego. Przed przyjazdem ukończyłam kurs językowy na poziomie A1, a w Szwecji miałam możliwość kontynuowania tej nauki i uczęszczania do szkoły SFI (Svenska för invandare). Przez sytuację związaną z pandemią, szkoła została zamknięta, jednak zadbano o to, by zajęcia odbywały się online. Szwedzi znają język angielski, jednak znajomość szwedzkiego (nawet tych podstaw) jest niesamowitym atutem. Znajomość języka, niezwykle przydała się mi również w miejscu wykonywania mojego wolontariatu, bo dzięki niemu mogłam się nim tam porozumiewać z innymi.


Miejscem odbywania mojego projektu była pracownia technologiczna – Trainstation. Wyposażona praktycznie we wszystko, czego fani nauki mogą zapragnąć. Pierwsze dwa tygodnie spędziłam na uczeniu się podstaw wszystkich dostępnych kursów. Tak więc, miałam do czynienia z drukarką do drewna – Glowforge, drukarką 3D, maszyną do szycia ubrań, programami do rysowania takimi jak: Sketchbook oraz Graphic czy programem do projektowania modeli 3D – Tinkercad. Uczyłam się tworzenia prostych gier komputerowych w programach: Construct 3, Code Combat, Roblox i Bloxels oraz tworzenia swojej aplikacji w programie Wix. Tworzyłam krótkie utwory w programach Launchpad oraz Garageband oraz budowałam roboty, z części elektronicznych jak i klocków lego. Lubiłam też przerabiać zdjęcia w programie Lightroom oraz przenosić się do wirtualnej rzeczywistości za pomocą okularów do VR. Po dwóch tygodniach wybrałam kurs, który chciałam pomóc rozszerzyć i było to projektowanie wnętrz. Stworzyłam kursy i instrukcje m.in. do programów Home Design 3D, Sweet Home 3D oraz Twinmotion. W Szwecji udało mi się też pierwszy raz nagrywać filmiki dronem. Większości rzeczy nauczyłam się tu sama. I tak też właśnie działa Trainstation. Jest tutaj wiele dostępnych zasobów i środków, by tworzyć swoje kreatywne projekty, trzeba tylko odważyć się, przyjść oraz spróbować. A ja, oraz cała reszta personelu staraliśmy się służyć pomocą, motywować i nakierowywać odwiedzającą nas młodzież i dzieci. Poniżej jeden z moich kursów, tutaj stworzyłam labirynt w drukarce 3D i wymyśliłam oprogramowanie do zabawy nim:

https://youtu.be/SxW6BSihVdg

Czy moje odwzorowanie zamku w programie Twinmotion

Czas wolny, który przypadał na weekendy można spędzać w zależności od swoich zainteresowań. Ja lubiłam spędzać czas poza domem, podróżować oraz praktykować robienie zdjęć. Szwedzkie krajobrazy oraz natura, którą tak dobrze znałam ze zdjęć, po roku tu wciąż mnie zachwyca oraz nie nudzi. Udało mi się zwiedzić takie miasta jak Göteborg, Sztokholm, Västerås, Kumla, Fjällbacka i Smögen. Jeszcze przed wybuchem pandemii udało mi się po raz pierwszy w życiu wziąć udział w meczu hokeja lokalnej drużyny. Dużo czasu spędzałam też na szlifowaniu języka. Często projekty, którymi się zajmowałam pasjonowały mnie na tyle, że lubiłam doszkalać się z nich też w domu. Spędzałam też dużo czasu odwiedzając szwedzkie second-handy, pełne różnych perełek. Duża część atrakcji i wydarzeń została odwołana przez panujący obecnie wirus, natomiast ja byłam szczęśliwa, że trakcie pandemii przebywam właśnie w Szwecji. Miałam jednak wrażenie, że poznanie rodowitych Szwedów jest trochę utrudnione, a sami oni zachowują dystans do innych, tak więc większość moich znajomych stanowiły osoby z zagranicy.

Jako fanka szwedzkiej kultury wzięłam udział w niezliczonej ilości przerw na kawę, którą Szwedzi nazywają – FIKA. Spróbowałam szwedzkiego jedzenia, do których zalicza się m.in. znana w Szwecji: pasta Kalles. Było też miejsce na słodycze, czyli: Semle, czekoladę firmy Marabou, czy słodycze o smaku słonej lukrecji. Zajadałam się też truskawkami, gdy plotłam wianek na szwedzkie święto – Midsommar. Udało mi się też zobaczyć jeden z symboli Szwecji, czyli łosie, oraz oglądać z innymi fanami szwedzkie preselekcje do Eurowizji,  nazywane Melodifestivalen. Doświadczyłam też krótkich, depresyjnych dni w zimie, gdzie o 16:00 panowała całkowita ciemność oraz bardzo długich dni latem, gdy słońce zachodziło po godzinie 22:00.

Jedno jest pewne: takie projekty strasznie uzależniają. Każdemu kto zastanawia się nad tym, czy wyjechać na projekt z European Solidarity Corps, bo tak jak ja, jeszcze nigdy wcześniej nie był tak długo poza domem, polecam taki wyjazd z całego serca. Jeśli niegroźne Ci krótkie dni zimą i lekki dystans Szwedów i chcesz na własne oczy zobaczyć słynne czerwone domki (które są tu na każdym kroku!), to polecam również jako kierunek Szwecję. A jeśli Twoją pasją są nowinki technologiczne, masz głowę pełną pomysłów i lubisz pracę z dziećmi, to polecam również wolontariat dla Trainstation, które będzie cyklicznie kontynuowało szukanie chętnych na opisany przeze mnie projekt.



Ze Szwecji wywożę mnóstwo wspomnień, walizki pełne pamiątek oraz poczucie, że minione miesiące były bardzo owocne i zmieniły mnie jako człowieka. Projekt bardzo mnie otworzył, a najbardziej cieszy mnie to że pozostawiłam po sobie różne kursy i materiały, z których dzieciaki będą korzystać nawet po moim wyjeździe. Mam w planach kiedyś tu wrócić i zobaczyć jak pracownia na przestrzeni czasu się zmieniła.

Po więcej zdjęć i relacji zapraszam na mój instagram: https://www.instagram.com/xvcvzc/

Hej då!