Aplikację na wolontariat w Kalamacie wysłałam nieco przypadkowo. Wróciłam wówczas do Polski i planowałam znaleźć stałą pracę. Większość dni poświęcałam na przygotowanie portfolio i nowego CV… w międzyczasie zawędrowałam myślami do roku 2016, kiedy to aplikowałam na długoterminowy EVS w Chorwacji, który jednak nigdy się nie wydarzył. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że wolontariat europejski to ostatni na mojej liście celów – zagranicznych wyjazdów, którego nigdy nie zrealizowałam i gdybym miała jechać gdziekolwiek w tym momencie, to może na przykład Grecja. Kilka dni później na grupie PL Youth in Action zobaczyłam ofertę do Kalamaty z Bona Fides. I postanowiłam spróbować.

Na Peloponezie miałam być już pierwszego kwietnia, ale pojawienie się covidu odroczyło mój wyjazd na czas bliżej nieokreślony. Rozważałam nawet rezygnację z projektu, jednak moje szanse na znalezienie zatrudnienia w Polsce również znacząco zmalały, więc ostatecznie wylądowałam w Grecji 31. lipca. Jestem tu na 6 miesięcy, do końca stycznia 2021 i zajmuję się przede wszystkim tym, co również zamierzam robić po zakończeniu wolontariatu – projektowaniem graficznym. Pracuję w organizacji przyjmującej K.A.NE. i okazuje się, że pod względem graficznym i esetycznym jest tu naprawdę wiele do zrobienia – a szczerze mówiąc, początkowo obawiałam się nudy. Jestem zadowolona z moich obowiązków w biurze. Zyskuję tutaj doświadczenie zawodowe niezbędne do dalszej pracy w wybranej dziedzinie, przeżywam typowe sytuacje związane z pozycją graficzki i mam okazję wykorzystać w praktyce dotychczas zdobytą wiedzę. Jedynym zaskoczeniem dla mnie jest podejście innych pracowników do kwestii estetycznych, praw autorskich czy generalnych zasad przygotowywania spójnych, mądrych i wizualnie atrakcyjnych treści. Dotychczas żyłam w bańce, otaczając się naprawdę wysokiej jakości graficznymi treściami, a więc nie uważałam moich świeżo nabytych umiejętności i sposobu pracy za nic szczególnego. Jednak okazało się, że mogą one stanowić wartość dla innych osób. Jest to bardzo budujące i mam nadzieję pamiętać o moich “zasługach” dla K.A.NE. podczas przyszłych rozmów kwalifikacyjnych.

This image has an empty alt attribute; its file name is IMG_0186-kopia-1024x1024.jpg

Warunki panujące w biurze, w którym pracuję, są w porządku. Przed lockdownem mogłabym pochwalić się również miłą atmosferą – w pewnym okresie było nas tu 8 wolontariuszy i zdarzało nam się prowadzić zażarte dyskusje na różne tematy (zwykle polityczne;)). Obecnie cieszę się z tego, że mamy możliwość w ogóle do biura przychodzić, chociaż musimy zajmować oddzielne pokoje. Dzięki tej szansie na przemieszczanie się do pracy, spędzanie spokojnego czasu poza domem, udało mi się przetrwać listopad w Kalamacie, co w przypadku trwającego lockdownu i dzielenia mieszkania z dziewięcioma innymi wolontariuszami w nienajlepszych warunkach, uważam za mój osobisty sukces.

Muszę przyznać, że pierwsze miesiące minęły mi wyśmienicie – jeśli więc chcielibyście pomieszkać w tym wakacyjnym kraju wiosną lub latem, będzie to świetny pomysł. Co prawda transport publiczny, komunikacja zbiorowa, ma się na Peloponezie źle, ale za to wypożyczalni samochodów w Kalamacie nie brakuje. Tym sposobem wraz z innymi wolontariuszami odbyliśmy kilka świetnych weekendowych roadtripów po okolicy, co bardzo serdecznie polecam, bo jest tu sporo pięknych miejsc. Kolejnym elementem, którego w Kalamacie jest pod dostatkiem, są kawiarnie i cukiernie – świeżej kawki nie zabraknie wam nigdy, a i spora część naszej ekipy zyskuje również nadprogramowe kilogramy. Następnie – restauracje ze wspaniałym greckim jedzeniem, a dla oszczędnych – pita souvlaki za dwa euro – jest w czym wybierać. Długa plaża i stosunkowo czyste morze, ogrom beachbarów z leżaczkami za darmo pod warunkiem złożena zamówienia na napój to również zalety mojego obecnego miejsca zamieszkania. Amatorom wycieczek po mniej oczywistych miejscach lub wędrówek wysokogórskich muszę natomiast koniecznie polecić weekendy z hiking clubem (EOS Kalamatas). Dzięki tym niesamowitym ludziom wspięłam się na najwyższy szczyt pasma Tajget, Profitis Ilias – 2407 m n.p.m.! Wielka szkoda, że z powodu lockdownu klub musiał znów zawiesić swoją działalność.

This image has an empty alt attribute; its file name is IMG_9355-kopia-1024x1024.jpg

Wolontariat w K.A.NE. mogłabym polecić tym osobom, którym być może i zależy na odbyciu ciekawego projektu, ale przede wszystkim cenią sobie przygodę i towarzystwo, gry i zabawy. Prawdopodobnie kandydatom młodszym, którzy pragną pomieszkać nieco poza domem/Polską i przeżyć coś ciekawego, pierwszy raz być na dłużej za granicą czy podszkolić angielski.

Podsumowując ten mój przydługi wywód, chciałabym zacytować przesłanie. Jedna z poprzednich wolontariuszek z Kalamaty zamieściła je w formie zgrabnie wyciętych papierowych literek na ścianie naszego wysłużonego mieszkania z kartonowymi ścianami. A brzmi ono: “DON’T EXPECT ANYTHING”.

Magda, Kalamata, 10.12.2020