Bez tytułuPierwsze trzy miesiące wolontariatu są już za Weroniką i Karoliną. Swój EVS spędzają w Oeiras w Portugalii, w organizacji ProAtlantico w ramach projektu “Discover yourself through EVS”. Jesteście ciekawi czym się zajmują i jak mija im czas? Zapraszamy do zapoznania się z ich relacją.


Weronika
Udział w długoterminowym wolontariacie zagranicznym od dawna był moim marzeniem. W czasie studiów z psychologii zaangażowałam się w kilka staży zawodowych, z powodu których zdecydowałam się odłożyć na później realizację marzenia o dalekiej i długiej podróży.  Czas upływał, zakończyłam studia, pracowałam w zawodzie i co raz bardziej tęskniłam za wyjazdem. Postanowiłam nie czekać dłużej, po kilku aplikacjach i rozmowach kwalifikacyjnych, udało się! Zostałam przyjęta na dziewięciomiesięczny wolontariat w Portugalii. Z perspektywy czasu wiem, że nie mogłam trafić w lepsze dla mnie miejsce.

Na co dzień pracuję w Dziennym Ośrodku Seniora i Banku Żywności, czasami dostaję dodatkowe „zlecenia” na akcje promujące EVS np. podczas tragów uniwersyteckich. Moje główne zadanie polega na towarzyszeniu staruszkom w ich codziennych aktywnościach tj. zajęcia taneczne (terapia ruchowa), deklamacja poezji, filozofia, joga. W przerwach pomiędzy zajęciami seniorzy uczą mnie portugalskiego, techniki robienia na drutach, opowiadają o swoich życiach, pokazują fotografie rodzinne. Traktują mnie z życzliwością i cierpliwością, szczególnie gdy kaleczę ich rodzimy język. Cieszy ich każda moja portugalska wypowiedź, a muszę przyznać, że nauka nie przychodzi mi łatwo. Co ciekawe i co mnie bardzo cieszy, moja nieznajomość języka nie stanowi dużej przeszkody w budowaniu przyjaznych relacji z Portugalczykami .

Porozumiewamy się za pomocą uśmiechów i gestów z całej gamy niewerbalnych komunikatów. Mam też kilku nowych, 90-letnich idoli, którzy czasami zawstydzają mnie swoją elegancją, energią i radością życia.  Niekiedy w pracy zdarzają się także nużące momenty, podczas których seniorzy nie mają ochoty ani na gry, ani na rozmowy, a zamiast mojego towarzystwa wolą rozwiązywanie krzyżówek lub sen. W takich momentach mogę skupić się na swoich sprawach, pospacerować, poczytać książkę.
W Banku Żywności natomiast mam niewiele czasu na odpoczynek. Trzy razy w tygodniu sortuję, pakuję i wydaję żywność osobom, które znajdują się w trudnej sytuacji finansowej. Ta praca uświadamia mi jak dużo mam szczęścia. Nie muszę się martwić o spłatę rachunków za mieszkanie czy zakup jedzenia.

Dostaję niewielkie wynagrodzenie, dzięki któremu mogę sobie pozwolić na drobne przyjemności, np. na wycieczki.  Dzięki temu w wolnym czasie poznaję smaki, kolory, zapachy, dźwięki i widoki pięknej Portugalii, która z taka łatwością skradła moje serce.

Autor Tekstu: Weronika Szelenbaum

Karolina:
To nie jest mój pierwszy raz w Portugalii, jednak na pewno dużo nowych rzeczy doświadczyłam dzięki udziałowi w projekcie EVS.

Mieszkam w Oeiras – miejscowości, której główną atrakcją jest krowa Maria oraz bar z niemieckim browarem. Lokalizacja umożliwia 15 minutową przechadzkę na złocistą plażę Carcavelos, ulubionego miejsca okolicznych surferów, a także 24 minutową przejażdżkę wesołym pociągiem do niezwykłej, podlanej winem i dźwiękami Fado stolicy Portugalii.

W Oeiras są dwa domy pełne od zmotywowanych wolontariuszy, którzy przyjechali tu nieść dobro i szerzyć miłość wśród dzieci i starszych osób. Pierwszy dom – hipsterski, udekorowany w tradycyjne, portugalskie azulejos. Drugi dom – nowoczesny, bliżej oceanu i stacji, mój :)

Przyjeżdżając, nie miałam doświadczenia w piastowaniu funkcji społecznej, więc dostałam możliwość posmakowania pracy i z dziećmi i ze starszymi osobami. Mój dzień rozpoczyna się powolutku w otoczeniu wdzięcznych pań i przemiłych panów w dziennym centrum dla osób starszych.  Natomiast po paru godzinach kiedy przemieszczam się w stronę „świetlicy“, średnia wieku się obniża, a dzień wśród dzieci i młodzieży nabiera tempa. W pracy wtapiam się w ich świat – robię na drutach, gram w klasy czy uczestniczę w codziennych rytuałach -, motywuję do nowych wyzwań – śpiewania piosenek, nauki języka angielskiego-, lub też służę pomocą i dobrą radą. Największym prezentem dla mnie jest uśmiech na twarzy moich nowych przyjaciół. Czasem moja organizacja wysyła nas na tzw. zadania specjalne. Jesteśmy na przykład żywą reklamą EVS na różnych eventach dedykowanych młodym osobom, które dzięki nam dowiadują się o roli i zaletach programu.

Muszę przyznać, że nieznajomość języka portugalskiego bywa czasem dużą uciążliwością i barierą, ale moja organizacja gwarantuje nam cotygodniowe korepetycje. Mogę się pochwalić, że moje umiejętności językowe wzrosły od początku  pobytu z poziomu A0 do poziomu A1 :)

W ciągu tych kilku miesięcy zdążyłam już zobaczyć kawałek Portugalii. Do najlepszych przygód należała wyprawa na dziki zachód – Cabo da Roca oraz szalone szkolenie dla wolontariuszy w Bradze.

„Nie czekaj na lato, bo może cię ominąć coś dobrego“ to najlepszy cytat opisujący moje pierwsze miesiące projektu EVS, który rozpoczął się w styczniu

Autor tekstu: Karolina Kozak