WP_20151004_17_18_14_Pro

Michał wyjechał w październiku na swój wolontariat Europejski do organizacji ” Seniors’ Residence Innsbruck InfoEck – Jugendinfo Tirol w Austrii. Poczytajcie o jego wrażeniach.

Pisząc ten krótki tekst zaczynam już trzeci miesiąc pobytu w Austrii. Mieszkam i odbywam mój wolontariat w stolicy Tyrolu – Innsbrucku. Projekt, który wybrałem to dom opieki nad osobami starszymi. Zadania stojące przed wolontariuszem można podzielić na dwie grupy: opiekę oraz kwestie administracyjno-techniczne. W ramach opieki mam możliwość współorganizacji czasu wolnego dla mieszkańców domu – koncerty, spotkania okolicznościowe (np. jedzenie kasztanów na jesieni) czy też stałe punkty tygodnia (np. śpiewanie). Dodatkowo chodzę na spacery z mieszkańcami, a także jestem częścią teamu wdrażającego system inteligentnego domu (oświetlenie drogi do łazienki po położeniu stóp obok łóżka w nocy itd.). Zadania techniczne, w czasie których nie mam bezpośredniego kontaktu z mieszkańcami, to praca w kuchni, pralni oraz w serwisie. Szczególnie pozytywnie zaskoczyła mnie kuchnia – nie mam doświadczenia, nigdy nie pracowałem w gastronomii, ale mimo to wszyscy pracownicy, włącznie z szefem, uczą mnie nowych rzeczy i traktują jak członka zespołu.

Najważniejszym doświadczeniem jest jednak obcowanie z mieszkańcami domu – poprzez rozmowy, osoba będąca na początku jedynie osobą potrzebującą opieki, chorą, staje się osobą z pełną i kolorową biografią. Osoba poruszająca się obecnie na wózku mogła być w przeszłości sportowcem, a chora na demencję – lekarzem. Miasto też jest pełne ludzi starszych, potrzebujących pomocy – nikt nie ukrywa ich przed światem, wręcz przeciwnie – stały kontakt z przyrodą i ludźmi pomaga lepiej kształtować ich życie. Jest to dla mnie jedna z najważniejszych lekcji, którą do tej pory wyciągnąłem, dzięki uczestnictwu w tym projekcie.

Ale nie żyje się tylko pracą. Wyjazd do Austrii jest też dla mnie wielką szansą na poznanie austriackiej odmiany języka niemieckiego. Przyjechałem już z dobrą znajomością niemieckiego literackiego, ale pierwsze tygodnie były nieustanną walką o zrozumienie i bycie zrozumianym. Lokalny dialekt jest na tyle silny, że nawet osoby władające językiem niemieckim jako ojczystym, mają problem ze zrozumieniem treści rozmów. Obecnie, po wielu zmaganiach, jestem już w stanie zrozumieć współpracowników z domu opieki, a także ludzi na ulicy. Austriacka odmiana języka, jeszcze przed paroma miesiącami brzmiąca dla mnie inaczej, staje się poniekąd częścią mnie.
Poznanie kultury innego kraju oraz organizacja czasu wolnego to też jedne z wyzwań, które czekają na osobę wyjeżdżająca na EVS. Musiałem przyzwyczaić się do zamkniętych sklepów po 18:00 oraz w niedziele. Kwestią przyzwyczajenia jest też życie nocne (np. imprezy studenckie odbywające się w poniedziałki albo wtorki), które jest wprawdzie bogate – ale inaczej odbierane po tym, jak żyło się w mieście kilkakrotnie większym od Innsbrucka. Inni wolontariusze są wspaniałymi kompanami do dzielenia się swoimi przeżyciami oraz do zdobycia wiedzy na temat innych kultur (pochodzą przecież z tak odmiennych krajów jak Hiszpania, Ukraina, francuska Gwadelupa czy Estonia).

Podsumowując: dotychczas mój pobyt w Austrii, na projekcie, na który pojechałem z zerowym doświadczeniem (tak w opiece, jak i w kuchni), przebiega dobrze. EVS jest świetnym pomysłem na spędzenie kilku miesięcy swojego życia poza Polską – na zastanowienie się, co tak naprawdę chciałbym w przyszłości robić. Polecam!