14355657_865511560248482_2161134389817727026_nNasza wolontariuszka Alicja dzieli się wrażeniami z pobytu w Lleidzie, w Hiszpanii. Pracuje tam społecznie dla organizacji Associació PROSEC (Promotora Social) w ramach Wolontariatu Europejskiego. Chcecie wiedzieć więcej? Poczytajcie:)

Nazywam się Alicja i jestem na długoterminowym Wolontariacie Europejskim w Lleidzie, w Hiszpanii. Swoją przygodę z EVS zaczęłam pod koniec maja i kończę w grudniu tuż przed samymi Świętami Bożego Narodzenia. Muszę przyznać, że miałam wiele szczęścia z projektem i samą organizacją. Trafiłam na świetnych ludzi, którzy wspierali i pomagali jeszcze przed moim przyjazdem do Hiszpanii. Mój projekt “Educación en el tiempo libre para niños y jóvenes”, czyli “Edukacja w czasie wolnym dla dzieci i młodzieży” skupia się na pracy z dziećmi pochodzącymi z rodzin biedniejszych, które zmagają się z problemami ekonomicznymi i socjalnymi (problemy rodzinne, nieobecności w szkole etc.). Moje codzienne obowiązki mają miejsce w Otwartym Centrum, gdzie spędzamy czas na nauce i zabawie. Są dwie grupy wiekowe: 5-11 lat i 12-18 lat. Dzieci są bardzo pogodne, energiczne i pełne pomysłów. Każdego dnia zaskakują swoją wyobraźnią i z każdym dniem przywiązuję się do nich coraz bardziej. One też bardzo szybko się do mnie przekonały i przyzwyczaiły. Oczywiście jak to bywa, są osoby spokojne jak i te nieco trudniejsze, które często się buntują i nad którymi ciężko zapanować. Ale to uczucie, kiedy niespodziewanie wdzięczne dziecko rzuca Ci się na szyję, wynagradza wszystkie trudy. Albo moment, kiedy zamknięta w sobie dziewczynka, która przez dłuższy czas nie wypowiedziała ani słowa, nagle zaczyna Ci opowiadać różne historie o sobie z szerokim uśmiechem na twarzy. Te dzieci potrzebują miłości, wsparcia i obecności drugiej osoby jak nikt inny. Z pozoru zwykły uścisk, pochwała  czy pogłaskanie po głowie może bardzo wiele zdziałać. Uzyskiwane rezultaty są tylko motywacją do dalszego działania. Moje Centrum znajduje się przy jednej z głównej ulic w większości zamieszkałej przez imigrantów z Afryki czy Ameryki Łacińskiej i jestem tam kojarzona. Dlatego bywa też, że kiedy wychodzę z pracy, całkiem obce 2-3 letnie dziecko podbiega z wyciągniętymi rączkami, by je przytulić

Moja obecna praca i grafik są lekko inne podczas obecnego okresu jesienno-zimowego (zaczął się w pierwszej połowie września), kiedy to nasi podopieczni zaczynają szkołę niż podczas skończonego już okresu letniego. Dodatkowo dwa razy w tygodniu po 1.5h mam zapewnione zajęcia z j. hiszpańskiego, co jest bardzo przydatne.

LATO
Podczas lata (czerwiec – połowa września) zaczynałam rano i pracowałam w centrum do popołudnia (6h, jednak często się przedłużało, ponieważ zawsze musiałyśmy czekać wraz z nauczycielkami aż rodzice odbiorą swoje pociechy). Każdy dzień zaczynał się wspólnym śniadaniem, a po południu firma cateringowa dostarczała nam obiad, który też jadaliśmy wspólnie z dziećmi. Każdego dnia był czas na zabawy, informatykę, gry grupowe i robótki ręczne. Dodatkowo, raz w tygodniu było wielkie wyjście na basen, na co wszyscy czekali z niecierpliwością ze względu na tutejsze 40-stopniowe upały. Ponadto, by dostarczyć dzieciom nowych wrażeń, były organizowane różne atrakcje tj. wspólne oglądanie filmów, występy klaunów, wycieczka autobusem turystycznym po Lleidzie czy ostatnimi czasy bardzo popularne łapanie pokemonów.

JESIEŃ – ZIMA
Dzieci wróciły do szkoły i z tego też względu moja praca zaczyna się po południu. Nie tylko godziny pracy uległy zmianie, ale lekko też obowiązki. Codziennie zanim przyjdą dzieci, pomagam dwóm nauczycielkom w szukaniu ciekawych pomysłów na zadania edukacyjne, gry, zabawy, robótki ręczne i różnego rodzaju warsztaty, które są realizowane w późniejszym czasie. Każdego dnia przygotowujemy dla dzieci podwieczorek (hiszp.. merienda). Są to zazwyczaj płatki z mlekiem, bagietki lub owoce. Po tak zwanej ‘meriendzie’ siadamy do lekcji (ja pomagam w matematyce i j. angielskim), a ci, którym się poszczęściło i nie muszą odrobić zadania domowego, mają czas wolny. Czyli grają na komputerze, słuchają muzyki, rysują, czytają lub znajdują sobie inne zajęcia.

Generalnie, obecny okres jest spokojniejszy niż wakacje. Dzieci są o niebo grzeczniejsze, mają mniej energii, bo są wykończone po całym dniu w szkole. Liczba konfliktów i bójek spadła prawie do zera.

Dodatkowo, w niedalekiej przyszłości zacznę pomagać raz w tygodniu w nauczaniu j. angielskiego w jednej z tutejszych szkół podstawowych. Będzie to na pewno inne doświadczenie i nie powiem, już nie mogę się doczekać J

SEMINARIUM EVS
Każdy wolontariusz musi odbyć szkolenie Erasmusa+ „On-Arrival Training”. Moje pierwsze seminarium odbyło się w Toledo, pod Madrytem. Jest to świetna okazja na poznanie innych wolontariuszy i lepsze poznanie kultury kraju, gdzie jesteśmy wolontariuszami i kultur pozostałych uczestników. Co więcej, zawsze organizowana jest wycieczka po mieście z przewodnikiem. Wszystkie zajęcia odbywają się w luźnej przyjaznej i można by powiedzieć rodzinnej atmosferze. Seminarium było bardzo dobrze zorganizowane, były zajęcia grupowe, które skłaniały nas do kooperacji, kreatywności i logicznego myślenia. Co więcej, na każdym seminarium są poruszane poważne tematy. My dyskutowaliśmy na temat problemu emigracji, uchodźców i różnic genderowych.

Jeśli jesteśmy wolontariuszami w projekcie długoterminowym, musimy odbyć drugie szkolenie „Mid-term Evaluation”, które  zazwyczaj ma miejsce w połowie naszego pobytu w kraju goszczącym. Ja swoje drugie seminarium mam przed sobą, więc nie mogę nic powiedzieć w tym temacie. Wiem tylko tyle, że odbędzie ono pod Malagą, w Andaluzji.

ŻYCIE W HISZPANII
Życie w kraju śródziemnomorskim ma swoje plusy i minusy. Jedną z większych zalet jest pogoda! Jednak czasem bywa za gorąco. Ale na szczęście do morza mam 1h drogi, więc szybko można zorganizować wycieczkę na plażę. Innym plusem są pogodni i zrelaksowani ludzie, którzy żyją prawie bezstresowo. Mają czas na pracę (bez pośpiechu, ale zawsze wszystko jest zrobione na czas), rodzinę, spotkania towarzyskie. Normą jest tu wyjście na lunch ze znajomymi podczas sjesty a wieczorem wypad do pobliskiego baru z kolegami z pracy.

Jedyną różnicą kulturową, do której nie mogłam się przyzwyczaić jest właśnie wyżej wspomniana sjesta. Sklepy są pozamykane od godziny 14 do 17 lub i dłużej. Mniejsze biznesy rodzinne otwierają się wedle swojego upodobania, mimo że jest tabliczka wskazująca godziny otwarcia. Na początku często się zdarzało, że wychodziłam na zakupy koło godziny 16 i tak jak wyszłam, zaraz wracałam. Aczkolwiek, sjesta wygląda inaczej w większych miastach, np. w Barcelonie. Tam nie jest to takie typowe, może jedynie dla pojedynczych biznesów.

PODRÓŻE
EVS jest świetną możliwością na podróżowanie i poznawanie świata. Na każdy miesiąc przypadają 2.5 dnia wolnego, czyli łącznie mam ich 17 + weekendy. Wraz z Meltem, moją współlokatorką pochodzącą z Turcji, która też jest wolontariuszką w tym samym projekcie, staramy się wykorzystać każdą nadarzającą się okazję na odkrywanie nowych miejsc w Hiszpanii jak i za granicą. Gdyby nie mój pobyt tutaj, na pewno nie pomyślałabym o odwiedzeniu pewnych miejsc i wydarzeń.

Ja osobiście jestem bardzo zadowolona z decyzji o dołączeniu do EVS i poleciłabym ten program każdemu, kto chciałby zrobić coś pożytecznego dla innych, zdobyć nowe doświadczenia i znajomości. Komuś, kto jest ciekawy świata i jest gotowy na tysiące wspaniałych wspomnień! Bez wątpienia, jest to wielka niezapomniana przygoda, która daje wiele możliwości na odkrywanie nowych miejsc, poznawanie nowych ludzi, kultury, tradycji, potraw. Na pewno nie pożałujecie i mile będziecie wspominać ten czas! 

Jeśli macie jakiekolwiek pytania i wątpliwości, chętnie pomogę: ala-sznabel@wp.pl

Powodzenia!

erasmus