33944628_1944337568933799_676821850109509632_nDobiega końca 8 miesiąc mojego pobytu w Gruzji, wkrótce wrócę do domu, to całkiem niezły moment na małe podsumowanie. Początek bieżącego roku zastał mnie w rzeczywistości pracy na pełen etat i ogromnej chęci zrobienia czegoś nowego. Zacząłem więc poszukiwać możliwości i tak też trafiłem na ofertę wolontariatu w organizacji Georgian Youth for Europe w Rustawi, w Gruzji. Chwila namysłu, ogarnięcie niezbędnych do ogarnięcia spraw i w połowie marca rozpocząłem swoją przygodę w kraju, o którym do tej pory słyszałem w samych superlatywach, ale sam jeszcze go nie doświadczyłem.

Początek mojego pobytu był dosyć intensywny – dwa dni po przylocie pojechałem na on-arrival training, który był świetną zabawą, ale też okazją na poznanie innych wolontariuszy oraz uzyskania nieco więcej informacji o rzeczywistości na EVS, a potem uczestniczyłem w tygodniowej wymianie z młodzieżą z Danii. Dopiero po tym intensywnym wprowadzeniu wszedłem w zwykły tryb życia tutaj – prowadzenie klubów dla młodzieży, głównie językowych (angielski, rosyjski, polski), jak też związanych z ich zainteresowaniami (zrób to sam, podróżniczy, filmowy, etc.). Poza tym zacząłem poznawać i przyzwyczajać się do nowej, zupełnie innej od polskiej, rzeczywistości. Przede wszystkim wreszcie miałem więcej wolnego czasu, więc mogłem skupić na rzeczach, na które dotychczas ciągle mi brakowało chwili. Odkrywałem miasto, w którym przyszło mi mieszkać, znalazłem swoich sprzedawców na lokalnym bazarze, piekarnię za rogiem, w której od czasu do czasu udawało mi się dostać darmowy bochenek chleba. Integrowałem się też z innymi wolontariuszami – mieszkającymi ze mną i po sąsiedzku, a także tymi z Tbilisi czy innych części Gruzji, a nawet z Armenii.

Weekendy wypełniło podróżowanie i odkrywanie zakątków tego pięknego kraju. Począwszy od Tbilisi, gdzie wyjazd przestał być już jakąkolwiek wycieczką, poprzez góry, które stanowią główną atrakcję tego kraju i to nie bez przyczyny, kończąc na wybrzeżu i Batumi. Czas podróżowania, głównie autostopem, to duża interakcja z lokalsami, którzy swoją otwartością i gościnnością porażają – autostop działa śmiesznie łatwo, zaproszeń na różnego rodzaju napitki i posiłki nie da się zliczyć, a ciekawe rozmowy idą w setki. Ta interakcja miała dla mnie też głębsze znaczenie – możliwość praktykowania znajomości rosyjskiego.

Pobyt tutaj minął niezwykle szybko, szczególnie lato, którego najbardziej obawiałem się, ze względu na temperatury, ale okazało się, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Ciężko podsumować jednym zdaniem moje doświadczenie na EVS tutaj, bo z jednej strony to praca w organizacji i bliższe poznanie młodzieży gruzińskiej, ich problemów i rzeczywistości, a także satysfakcja z poszerzania ich horyzontów i pokazywania możliwości. Z drugiej strony to poznawanie kraju, jego historii, kultury i tradycji oraz doświadczanie niezwykłych przygód na każdym niemal kroku (bo gdzie jeszcze można zostać zaproszonym na obiad i wino do mnichów?). To też możliwość na spojrzenie na swoje życie nieco z boku, na pewną refleksję i zastanowienie się, co dalej.

Bez wątpienia polecam EVS każdemu, kto nie boi się wyzwań i kogo ciągnie życie w innym kraju. A EVS w Gruzji to wyjątkowo niezapomniane przeżycie!

Mariusz Tamaszuk

31960846_10215842458277051_3706355308122079232_n